Wena mieszka u mnie
w piwnicy,
czyli
wpis z serii o tym
wpis z serii o tym
w jaki sposób
tworzę, gdy piszę i jak to zapisuję.
[POMYSŁ]
Najbardziej lubię opowiadać o swoich pomysłach.
Sądzę, że nie
tylko ja tak mam. Wielu z Was zastanawiało się pewnie, podejmując
się trudu zapisania wymyślonej historii, gdzie zacząć, jak
przejść przez środek i jak zakończyć. Sam pomysł jednak… skąd
się bierze?
Raczej nie z
powietrza, nie przesadzajmy. Z powietrza może nastąpić atak. Z
filmów o ninja: najbardziej spektakularnym atakiem było właśnie
natarcie na przeciwnika z powietrza (i z zaskoczenia!). Z powietrza
utrzymują się firmy wulkanizacyjne (uproszczenie), firmy
napełniające butle gazowe (ponownie – uproszczenie) albo politycy
(haha, cokolwiek obiecają, uleci jak dym na wietrze).
Pomysły czerpię
najczęściej z OBSERWACJI, a raczej z moich WRAŻEŃ na
temat rzeczywistości, którą obserwuję, słucham, smakuję,
dotykam i wącham... Nie zawsze z radością, niestety. Nie pamiętam
już, która tęga głowa brała udział (i po jakiej stronie) w
sporze filozoficznym na temat tego, co jest istotne dla naszego
funkcjonowania i postrzegania świata: zmysły czy rozum. Wiem
jednak, że dzięki nim tworzymy obraz świata. Jest to obraz mniej
lub bardziej obiektywny, relatywny i względny. Co więcej, również
to kim jesteśmy wpływa na nasze postrzeganie. Chciałbym jednak w
tym miejscu zastrzec, że świat literacki nie lubi względności i
relatywizmu, obojętności i obiektywnej oceny rzeczywistości.
Czytelnika interesuje przede wszystkim [KONFLIKT] (c.d.n.
innym razem).
Większość dobrych
lub bardzo dobrych pisarzy czyniło użytek z tych dwóch małych
kulek miękkiej białej masy, które natura wepchnęła im (tak samo
jak Wam czy mnie) w oczodoły nad nosami. BTW, czy wiedzieliście,
że oczy nigdy nie zmieniają swojego rozmiaru? Masz ten sam rozmiar
gałek ocznych, jak w chwili narodzin. Fajnie, nie? Wracając do
meritum, to, co czyni spostrzeżenia jednych ludzi niezwykłymi
pozostaje tajemnicą i nigdy się nie dowiemy… chyba, że ruszymy
półkulami mózgowymi i zastanowimy się, dlaczego im się udało a
nam nie (krzyknij: jeszcze nie!).
Przyglądaj się,
podglądaj (legalnie, w miejscu publicznym i bez kosmatych myśli!) i
„obserwuj” za pomocą zmysłów. Wyciągaj wnioski, zastanawiaj
się i wyobrażaj. Pytaj się o to, co widzisz i jakie masz związane
z tym emocje. Jaką wyraziłbyś opinię, gdyby ktoś Cię zapytał.
Wszystko to, co zauważysz trafi po „zwoju” do szarego kłębka,
jaki nosisz w czaszce. Tam zaś zaczyna się prawdziwa zabawa, taniec
kreatywności, poród Cesarskiej Mości POMYSŁU.
A teraz konkrety.
Nie wiem jak to jest u Ciebie z pomyślunkiem. Mi wystarczy piłeczka
i świeże powietrze. Jedna litera. Obrazek łasicy lecącej na
dzięciole. Parasol z zębami. Broń w ręku kobiety. Żart o
tajemniczych hałasach w piwnicy. Muzyka. Wiersz. Ładna kobieta.
Walka w klatce MMA. Myślę, że w trakcie mojego wychowania, coś
mogło pójść nie tak. Podobnie jak Stephen King, wychowałem się
na telewizji (Panie King, schlebia mi to!). Kiedyś nawet do szkoły
została wezwana moja mama, ponieważ podczas lekcji rozgadałem się
o filmie, który widziałem. Tak jak robię to teraz, zamiast przejść
do konkretów, o których wspomniałem na początku. Innymi
słowy, zawsze miałem wybujałą wyobraźnię. Telewizja, książki,
pierwsze kłamstwa (Dr House miał rację: każdy kłamie),
kiełkująca edukacja, nudne lektury, rozmowy z innymi, z
dziewczynami, z kolegami, konkurs wiedzy o mitach greckich (wygrałem,
yay!)… Życie jest źródłem ciągłych pomysłów,
doświadczamy i wyciągamy wnioski (intelekt), pojawiają się
wrażenia (emocje) i gdzieś tam w środku naszych łepetyn tkwi
przełącznik, który przestawia nasze myślenie na WYMYŚLANIE.
[trochę fachowej
wiedzy: Krzysztof J. Szmidt w książce Trening Kreatywności
informuje naiwnego i niedoświadczonego czytelnika, że kreatywność,
czyli twórcze myślenie odbywa się przez jeden z procesów:
eksploracji, kombinacji lub transformacji.
Eksploracja
przypomina autoegzaminowanie – zadajesz sobie pytania. Jest to
tzw. myślenie pytajne. Czy przydarzyło Ci się kiedykolwiek, że
przed egzaminem miałeś/aś pustkę w głowie, ale gdy padło
pytanie, skądś pojawiła się wiedza? Dostajesz piątkę, a znajomi
i znajome z roku śmieją się z Twoich prób umniejszenia sobie i
swojego sukcesu poprzez mówienie, że przecież się nie uczyłeś/aś?
Właśnie. Myślenie pytajne uruchamia nieświadomie zachomikowane
obszary wiedzy (które nabyłeś/aś nie wiadomo kiedy, co nie?), zaś
w przypadku kreatywności – pokładów niezdobytych rud niezwykłych
krain i skamielin przygód równie szalonych, co niemożliwych (by
ktoś je wymyślił?), ukrytych głęboko w Tobie, błyszczących i
gotowych do obróbki na papierze!
Kombinacja
w skrócie oznacza łączenie. Co można połączyć? W wyobraźni?
WSZYSTKO! Nie bój się kombinowania tego, co absurdalne z tym co
widziałeś/aś dziś pod prysznicem – mały pajączek wspinający
się po zasłonie, który krzyczał jak kobieta w filmie Hitchcocka,
gdy pacnąłeś/aś go mydłem w zęby. Miał zęby, uwierz mi na
słowo. Wielkie jak palce. Jak on chodził z tymi małymi, włochatymi
nóżkami, skoro potykał się co chwila o zęby?!
Przekształcanie
– kiedy
o tym myślę, nie ma lepszego przekształcania niż to co znajome, w
to co niezwykle oryginalne i niespotykane. Brandon Sanderson, jeden z
największych współczesnych pisarzy epic fantasy często w na
swoich lekcjach creative writing wspominał o ŁĄCZENIU tego co
znane, z tym co wymyślone. Jak dla mnie, połykanie kawałków
metali i nabieranie niezwykłych umiejętności jest zastosowaniem
tej rady – polecam książkę „Z mgły zrodzony” (całą
serię!). Właściwie to wszystko jest rośliną, zwierzęciem albo
minerałem. Gdybyśmy mieli jeden dodatkowy organ, jaki byłby to
organ? Gdyby powietrze nagle stało się różowe, jak wpłynęłoby
to na ludzi? Czy depresja stałaby się mitem? W kupce gliny
narysowałem mistyczny znak „prawdy”, przez co glina ożyła.
Szkoda tylko, że najpierw nie ulepiłem mu nóżek, żeby patrzeć
jak biega za mną, mój mały Frankenstein…
Sposobów na pomysł
jest niezliczona ilość. Co by było, gdyby… jest jednym z
nich. Kiedyś bawiłem się w grę towarzyską, gdzie mówiło się
te słowa, po czym dodawało jakiś absurdalny warunek, jak choćby:
Co by było, gdyby… nagle czułki wyrosły pośrodku Twojego czoła,
a kiedy ktoś je zauważa, Twoje ubranie znika. Trudne? Nie tak, jak
próba wytłumaczenia policjantowi, dlaczego biegasz po ulicy bez
ubrania z domalowanymi czułkami na czole (wymyśliłem to,
serio!).
Wymyślanie nazw i
imion – dla opornych istnieją w sieci generatory nazw. Sam z nich
nie korzystam, ale technika istnieje po to, żeby jej używać (i
żeby kiedyś nad nami zapanowała, sic!). Mi wystarczy literka
alfabetu i 5 sekund. Wymyślanie jest łatwiejsze niż nauka, co nie?
Konkrety #2 –
Pomysły często idą w parze z gatunkiem literackim. Powyżej
pisałem głównie o fantastyce i SF. Gdy piszę kryminał, już sam
ten wybór stawia ramy, której muszę się trzymać. Kryminały to w
skrócie opowieści o tajemnicy, którą rozwiązuje „detektyw”.
Tajemnica jest osią kryminału, jego konfliktem. Czasami jest
to zbrodnia, czasami kradzież, kiedy indziej (jak u prekursora
gatunku, E. A. Poe) tajemnica z przeszłości. Obecnie łączy się
kryminały z elementami obyczajowymi (kryminały skandynawskie) lub
sensacyjnymi (sporo amerykańskich kryminałów), rzadziej z
horrorem/grozą (Grzesznik, A. Urbanowicz – pochodzi z
Trójmiasta). Pomysł w kryminale obraca się wokół jego osi, tj.
tajemnicy (i jej rozwiązania). Trudno sobie wyobrazić pomysł na
maga detektywa z wielkiej aglomeracji, który współpracuje z
policjantką przy sprawach związanych z czarami, wampirami i smokami
– a jednak: Jim Butcher i jego Akta Dresdena (w Polsce
wyszło 10 książek z 15 zaplanowanych).
Konkret #4
Sienkiewicz, aby stworzyć Latarnika ukradł i przetworzył
życiorys, który opisał mu jego znajomy (pamiętaj o pisarskiej
ETYCE i PRAWIE!). BTW, Sienkiewiczowską biografię wykorzystała
przy pisaniu książki W Ameryce Susan Sontag (Karma w
pełnej krasie!)
Konkret #5 Pomysły
biorą się z oczytania. Nie twierdzę, że trzeba czytać wszystko
(choć ja tak robię), ale nie od dziś wiadomo, że czytanie
wzmacnia mózg. Sopoteka czeka, aż którąś z książek zabierzesz
to domu. Potem kolejną, kolejną. Życie bez książek to jałowość
egzystencji! Gatunek? Wszystkie książki są o ludziach i sprawach
ludzkich.
Konkret #6 Musisz
wiedzieć o czym piszesz. Pytanie: o czym to jest? Pada na
profesjonalnych kursach, pytają o to redaktorzy, czytelnicy.
Odpowiedź na to pytanie musi znaleźć się w propozycji
czytelniczej. I wtedy nie opowiadaj o fabule i bohaterach. Czy to
jest opowieść o miłości? A może przygoda, sceny walki i
pokonywanie własnych słabości za pomocą odwagi i walecznego serca
odkrytego podczas szwendania się pod górą krasnoludów, podczas,
gdy… Pippin, uważaj na ten szkiele… no, i lipa. Poszedł hałas,
Demon spadł, Gandalf spadł, Frodowi weszła trauma na psyche… Do
jasnej ciasnej, Pippin!
Przykład z życia
twórczego:
Uwielbiam space
opery. Może nie Gwiezdne wojny, ale jeśli akcja dzieje się w
ekstremalnych warunkach pustki, na statkach kosmicznych, obcych
planetach – to mnie ten pomysł kupił z miejsca. Może dlatego,
kiedy po raz pierwszy na Facebooku pojawił się artykuł o składzie
skorupy ziemskiej i dowiedziałem się, że głównymi składnikami
jądra ziemi są Nikiel (Ni) i Żelazo (Fe), pojawiła się w mojej
głowie nazwa Nife. W tym samym czasie czytałem, a raczej kończyłem
czytać 6 tom cyklu Schronienie Davida Webera oraz trzeci tom
serii Z mgły zrodzony Brandona Sandersona oraz pierwszy tom z
serii Mściciele tego samego autora (i pewnie kilka innych,
ale nie o tym teraz…). Wszystkie trzy zrobiły na mnie ogromne
wrażenie. Potężne istoty, obco wyglądające planety, ludzie,
którzy przechodzą drogę OD ZERA DO BOHATERA [o tym kiedy
indziej!].
Miałem tytuł:
Ucieczka z Nife. Historia o rodzeństwie, które, rozdzielone w
dzieciństwie, spotyka się po latach, podczas zamachu stanu, będąc
po przeciwnych stronach barykady. Działają wspólnie, są ścigani
przez łowców głów i maniaka- płatnego zabójcy i po wielu
trudach ustalają, że mają niezwykłe zdolności, że pochodzą z
podziemnego kompleksu, który zmodyfikował ich DNA, by przeżyli
podróż na Marsa… bo Nife umiera. Nife zaś to świat, w którym
dzieje się akcja. Spustoszona półkula, powstała w wyniku
niezwykłego, dawno zapomnianego kataklizmu, który podzielił dawną
Ziemię na dwie części: Nife i technokratyczną Opię. Opią
rządził technotyran, lecz w wyniku operacji przedłużającej
życie, coś idzie nie tak i w jego sztucznym mózgu uruchamia się
obszar odpowiedzialny za empatię.
Napisałem około
czterdziestu stron i w pewnym momencie… bańka pomysłów pękła.
Dlaczego?!? –
krzyknąłem w niebo.
Ano dlatego, że...
...napiszę o tym w kolejnym wpisie pt. [POMYSŁ-KONCEPCJA-STRUKTURA].
Ano dlatego, że...
...napiszę o tym w kolejnym wpisie pt. [POMYSŁ-KONCEPCJA-STRUKTURA].
Grzegorz Reiwer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz